Na Mistrzostwach Europy w Laser 4,7 nasz klub reprezentować będą Mikołaj, Max i Michał S.
I dzień:
Wyjazd i przejazd niestety nie odbył się bez przygód: ja zgubiłem telefon, w drugim samochodzie złapaliśmy gumę przez co nasz przyjazd do Breitenbruin się opóźnił i nie mogliśmy zejść na wodę. W dodatku ja nie wziąłem papierów sternika motorowodnego ale po akcji rodzinnego trzęsienia w moim mieszkaniu, skan dokumentów dotarł do Austrii.
II dzień:
Wstaliśmy o 8:15, później poranny rozruch, śniadanko i do portu taklować łódki. Zaliczyliśmy 4h treningu przy słabym wietrze + kontrolne starty z Indiami i Hong Kongiem (w końcu to ME). Wieczorem obiadek, odprawa, kontrolna gierka w volleyball, spacer chłopaków po wiosce i spać 🙂
III dzień:
Procedura dnia jak w dniu poprzednim tylko że, trening na wodzie 3,5h i sparing dwu wyścigowy poszerzony o ekipy: UKS FiR Warszawa, Grecja, Ukraina, Indie i Hong Kong. Dzisiejszy trening pokazał, że nawet mając 100m. przewagi można dojechać do mety 20cm. przed drugim 🙂
W drodze do brzegu zaliczyliśmy kontrole Polizei 🙂 Dokumenty miałem przy sobie wiec skończyło się OK.
IV dzień:
Chłopaki zeszli przed 11 na wodę z ekipą Polską, ja walczę dalej z rejestracją pontonu na ME (zdzierają 60 eur. za ponton), zaraz chłopaki spłyną do brzegu i musimy się przygotować do pomiarów (różnie z tym bywa) 🙂 Nasza ekipa będzie się mierzyć o 16:30.
No i pomierzeni bez większych problemów, łódki pod względem technicznym przygotowane do startu. Natomiast praca Race Office jak za czasów PRL, kolejka jak za mięsem i bramkarz wpuszczający do biura jak uzna ze można wejść 🙂
V dzień:
Dzisiaj dzień luźniejszy, chłopaki kleją numery i polerują łódki ja naklejam reklamy na żagle. Później jedziemy na basen się ochłodzić i wieczorem koło 19 otwarcie ME z poczęstunkiem.
VI dzień:
Czas na pierwsze dwa wyścigi ME, słońce i wiaterek ok 3 m/s 🙂 Generalnie wchodziliśmy 2 razy na wodę i za drugim razem udało się rozegrać jakieś wyścigi. W trzech grupach chłopaków skończono dwa biegi a w jednej grupie (zielonej) tylko jeden, wyników po pierwszym dniu jeszcze nie ma ale pewne jest, że Miki wygrał wyścig w grupie zielonej a Michał był 42 i 11, Max 27 i 45.
Jutro lepsza prognoza pod względem wiatru.
VII dzień:
Warunki wiatrowe dzisiaj były zdecydowanie lepsze niż dnia poprzedniego ale wiatr kręcący bardzo mocno i z każdego kierunku nie pasował dzisiaj Mikiemu i Maxowi, jedynie Michał wypadł dobrze jak na swoje umiejętności. Miki dzisiaj 26, 36 i 20 po czterech biegach jest 61, Michał dzisiaj 22 i 38 i w generalce jest 102, Max dzisiaj 24 i 48 a w generalce 163 (startujących 215).
Jutro nowy dzień i miejmy nadzieje że lepszy 🙂 Nie poddajemy się !!!
Trochę pozmieniały się miejsca po protestach, poprawki naniesione 🙂
VIII dzień:
Wieje słaby wiatr, ale jest szansa na wyścigi za godz. idziemy na wodę !!! W dwóch próbach zrobienia wyścigów udało się zrobić (wyrzeźbić) tylko jedną grupę gdzie startował Miki i dojechał na metę 8. Podobno mają unieważnić ten bieg bo jutro mają zacząć się finały a jest seria nie skończona.
Jeśli będzie to potwierdzone to Miki z Michałem startują jutro w srebrnej grupie a Max w emerald.
IX dzień:
Unieważnienie wyścigu w grupie Mikiego zostało potwierdzone, wiec dzisiaj zaczynamy się ścigać w grupach finałowych. Wiatru nie ma wiec zobaczymy czy cokolwiek uda się dzisiaj zrobić. Udało się przeprowadzić dwa wyścigi finałowe: Miki w srebrnej 4 i 8, Michał 49 i 32, Max w emerald 11 i 32. W generalce Miki jest 57, Michał 105 i Max 173. Wczoraj wracaliśmy już po ćmoku, byliśmy na brzegu o 21 🙂
X dzień:
Dzisiaj zapowiadają się warunki w miarę dobre, wiec jest szansa, że chodź raz zejdziemy z wody przed 16 🙂
Udało się rozegrać 2 wyścigi przy wiaterku ok. 6m/s, Miki 8 i 37 w generalce spadł na 61 miejsce, Michał 47 i 48 spadł na 108 miejsce i Max po awarii i nie ukończeniu dwóch wyścigów spadł na 197 miejsce.
XI dzień:
Dzisiaj dalszy dzień smażenia się na słońcu tylko tym razem bez grama wiatru. Niestety żaden wyścig tego dnia się nie odbył wiec spakowaliśmy łódki i motorówkę i wróciliśmy do domu. Dla wszystkich oprócz Michała był to debiut na tak wielkiej imprezie, więc cały wyjazd można uznać za udany, szkoda tylko Maxa, który miał pecha z awarią łódki.